Potomstwo Księżyca Anna Sokalska. Recenzja
O sile wspomnień i ich wpływie na rozwój człowieka pisano już wielokrotnie. Nie mniej czasu poświęcano także decyzjom, których podejmowanie nierzadko uwarunkowane jest dręczącymi człowieka demonami przeszłości. Nie chcę zwracać uwagi jedynie na badania, doświadczenia, statystyki, piętrzące się stosy papierów, tabele, wykresy i rubryki, które często pokazują, jak silnym wpływom może ulegać każdy z nas, jak wiele naszych zachowań determinuje przeszłość, otoczenie, pewne – mniej lub bardziej bolesne – wydarzenia. To tylko kolejne zapisane druki, „nowe dowody”, obrazujące ludzkie tragedie, skrywane dramaty i ból. Owszem, rzędy cyfr robią wrażenie, pokazują, przed jakimi zadaniami staje współczesny człowiek, jak wiele musi znieść i ile wycierpieć. Niestety, za chwilę i te matematyczno-psychologiczne wnioski schodzą na dalszy plan, ustępują miejsca „nowemu”, bo człowiek sobie przecież poradzi, a jeśli nie poradzi – przeprowadzi się kolejne badania… i tak w nieskończoność. A walka trwa nadal…
Powyższy wstęp może wydać się dość nietypowy, banalny, nazbyt „statystyczny”. Zawiera w sobie jednak dużo gorzkiej prawdy o nas samych, o naszym życiu, zmaganiach, zawirowaniach, „bolączkach”, walce, chęci przetrwania – na przekór, wbrew wszystkiemu, dla kogoś, czegoś, po coś. A co, jeśli się nie uda? Jeśli siła i determinacja to za mało, by wygrać, bo gubi nas chwila? Gdzie jest ta granica, po przekroczeniu której możemy z czystym sumieniem powiedzieć: jestem zwycięzcą? Dlatego warto zajrzeć do najnowszej książki Anny Sokalskiej „Potomstwo Księżyca” i odpowiedzieć sobie na te pytania – stojąc w klasztornej celi, idąc przez przeklęty las, rozmawiając z Mistrzem Olamei, pokonując z przyjacielem kamienistą drogę, bo przecież każdy moment na zastanowienie się jest dobry.
Anna Sokalska otwiera czytelnikowi drzwi do świata, który przy bliższym poznaniu traci cechy fantastyczne i w rzeczywistości nie różni się od tego tu i teraz. Królestwa Semaru, Mitaru, Lerii, Tirvanu i Wetadu tylko z pozoru są wytworami wyobraźni. Jeśli dokładnie przeanalizujemy zachowania rządzących i zasady ich „gry”, nagle okaże się, że znamy te obrazy, to uczucie zawiści, chęć zemsty, amoralność. Z kolei przysłuchując się Noi i Kerze, zaczynamy rozumieć, jak wiele w naszym życiu znaczy rozmowa czy nawet szept, ile słów, uczuć i emocji może kryć się w tym, co niewypowiedziane, przemilczane.
Uwagę czytelnika przykuwa postać Aynari, walecznej esyemakri, której pochodzenie wiąże się nierozerwalnie z legendą o dobrej i złej esyen, o zespoleniu ducha i krwi dobrej esyen z człowiekiem. Niewątpliwie, obecność Aynari spaja całą opowiedzianą przez autorkę historię. Chwilami można odnieść wrażenie, że to właśnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Aynari oraz jej decyzje wpływają na innych protagonistów, przede wszystkim na Rena – spokojnego, opanowanego, zgadzającego się na wszystko młodzieńca. W rzeczywistości sytuacja przedstawia się nieco inaczej. To Ren w dużym stopniu kształtuje Aynari, stając się towarzyszem drogi, prowokatorem rozmów. Jego spokojne usposobienie wycisza często „zimną” i arogancką esyemakri. Na szczęście jesteśmy świadomi maski, jaką nakłada na siebie Aynari, bo znamy jej wewnętrzne rozterki, towarzyszące w dzień i w nocy przerażające obrazy z przeszłości, czy momenty zwątpienia, gdy na drodze staje Kayge, w którym odbija się mroczna strona Aynari. Zostać przy ratującym się naiwnością przed okrucieństwem świata Renem, czy zmierzać w kierunku bieguna, na którym stoi stanowczy Kayge? Iść przed siebie z ciężarem przeszłości, a może należy obudzić się z koszmaru i doprowadzić do śmierci? Rozdarcie, walka, ból, złość, wątpliwości towarzyszą zarówno bohaterom, jak i czytelnikowi do ostatniej strony tej niezwykłej lektury.
Wyjątkowości książki „Potomstwo księżyca” należy upatrywać również w samym pomyśle na nią. Akty, rozdziały, narracja prowadzona w czasie teraźniejszym, elementy dramatu, forma powieści, wywołująca w naszej wyobraźni mozaikę różnorodnych obrazów niebywała skrupulatność w opisie ubioru, uczuć bohaterów, systemu edukacji, historii rodów, związków czasoprzestrzennych, czy jednostki monetarnej zmuszają czytelnika do wytężonej pracy. Podróż przez taki świat jest tym bardziej ciekawa i inspirująca, że wraz z kolejnymi stronami zmienia się nasz status: z czytelników stajemy się uczniami – uczniami Anny Sokalskiej. Poznajemy niezwykłą kulturę, przyswajamy nowy język, zgłębiamy tajniki walki i wciąż się uczymy – siebie, drugiego człowieka, tolerancji, miłości, przyjaźni, walki ze swoimi słabościami.
Może się wydawać, że ten eksperyment literacki trochę drażni, wprowadza niepotrzebny zamęt, „wybija z rytmu” czytania. Nic bardziej mylnego. Tak nowatorskie czy wręcz postmodernistyczne spojrzenie na literaturę, język, formę, konstrukcję bohatera i gatunek nie zniechęca czytelnika. Wprost przeciwnie – wciąga, intryguje, czasem bawi, chwilami przeraża, ale do końca skupia naszą uwagę i zmusza do refleksji.