Katastrofa Krystyna Kuhn. Recenzja

Elitarny college położony w skrywającej wiele tajemnic dolinie Grace w Górach Skalistych, grupa młodych ludzi z bagażem doświadczeń i ośmiotysięcznik Ghost – to wystarczyło, by niemiecka pisarka, Krystyna Kuhn, po raz drugi „zwabiła” czytelnika do swojego świata. Po udziale w „Grze” nadszedł czas na… „Katastrofę”.

Książka Krystyny Kuhn jest – jak czytamy na okładce – „drugim tomem znakomitej serii thrillerów dla młodzieży Dolina”, co może zmylić „starszego” czytelnika, który nie zechce sięgnąć po literaturę skierowaną do tak skrupulatnie określonego odbiorcy. Niestety, w tym momencie potencjalny „starszy” czytelnik popełnia błąd, bo nowa powieść Kuhn jest w rzeczywistości książką, którą można polecić zarówno młodzieży, jak i nieco starszej „publiczności”. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie zabraknie tajemnic, chwilami fragmentów na miarę tych „mrożących krew w żyłach”, palety ludzkich charakterów, skrajnych emocji, tajemnicy, kropli fantastyki, górskiej samotności, zwątpienia, mozaiki uczuć czy śmierci…

Uwagę czytelnika przykuwają niewątpliwie bohaterowie. Napisać o nich, że są wyjątkowi, wrażliwi, pomysłowi, niebanalni, to jednak za mało. Wspinając się na Ghosta, udowadniają, ile mają w sobie determinacji, odwagi, siły, a nawet zawiści. Można odnieść wrażenie, że każdy uczestnik wyprawy tworzy swoją własną historię, idzie specjalnie dla siebie wytyczonym szlakiem, zmaga się z własnymi demonami. Teoretycznie cel jest jeden – ośmiotysięcznik i znalezienie odpowiedzi na pytanie, co stało się z ośmioma zaginionymi przed laty studentami. W rzeczywistości jednak, każdy niesie na górę swój bagaż, swoje tajemnice i wątpliwości.

Trudno wyobrazić sobie taką „drużynę” w świecie realnym, tak skrajną, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat cech charakteru. Zdumiewa również fakt, że niektórzy znaleźli się w niej ot tak, przypadkowo, żeby nie powiedzieć nagle, nieoczekiwanie, jakby „spadając z nieba”. Świat stworzony przez Kuhn jest trochę odrealniony, chwilami magiczny, bo pewne zachowania, wypowiedzi, obrazy przeczą sobie, one po prostu są – tu i teraz –  i nie ma sensu szukać dla nich wytłumaczenia. Takie elementy powieści niemieckiej pisarki czasem drażnią, wybijają z rytmu, niepokoją. A może właśnie to miała na celu Krystyna Kuhn? Chciała, aby czytelnik również „wspinał się” na Ghosta, nie był bierny, obojętny, czuł się nieswojo, niepewnie, obco.

Trzeba przyznać, że autorka umiejętnie skonstruowała swoją powieść, mistrzowsko stopniując napięcie i dość niespodziewanie rozwijając kolejne wątki. Tak, jak wyprawa na ośmiotysięcznik Ghost może być pełna nieoczekiwanych wydarzeń, bo przecież nigdy nie wiemy, co lub kto „czai się za rogiem”, tak i lektura „Katastrofy” i „pokonywanie” kolejnych stron zaskakuje. Beztroska przeplata się z przerażeniem, chęć przygody z ogromnym strachem, przyjaźń z nienawiścią. Krystyna Kuhn bawi się (z) czytelnikiem, trzyma w napięciu, aż do samego końca, choć i tu nas nie oszczędza, pisząc „Ciąg dalszy w tomie 3: Wichura”, jakby chciała powiedzieć: „Drogi Czytelniku, nie opuszczaj Doliny, nie oddalaj się za daleko”.

Na pewno tam wrócę…

Recenzja książki: Katastrofa, Krystyna Kuhn, Tłum. Robert Rzepecki, Wydawnictwo TELBIT, Warszawa 2011.